LN: Analiza meczu Serbia-Turcja
Liga Narodów, podobnie jak w poprzedniej edycji, toczy się na poziomie kilu dywizji. Do ciekawego, choć bezbramkowego spotkania doszło w Belgradzie, gdzie reprezentacja gospodarzy podejmowała Turcję.
Rosja wciąż ucieka
Stawką tego spotkania miała być szansa na dogonienie reprezentacji sbornej, która w dwóch meczach zgarnęła komplet 6 punktów i wysunęła się na prowadzenie w grupie. Zarówno Turcy, jak i Serbowie przegrali swoje pierwsze mecze, dlatego ewentualne zwycięstwo pozwoliłoby także którejś z tych drużyn zwiększyć szanse na utrzymanie się w dywizji B Ligi Narodów. Bezbramkowy remis oznacza jednak, że ekipa Rosji uciekła obu drużynom już na 5 punktów. Do końca fazy zasadniczej Ligi Narodów nadal pozostają jednak cztery kolejki i wciąż wiele może się zmienić, jeśli chodzi o końcową klasyfikację – tak w dywizji B, jak i pozostałych.
Ciekawe i wyrównane spotkanie zakończyło się bez bramek
Mecz od początku był bardzo równy, a żadna z drużyn nie osiągała wyraźnej przewagi nad przeciwnikiem w żadnym elemencie gry. Najlepszą okazję do strzelenia gola wypracowali sobie Serbowie. Po tym, jak reprezentant Turcji Caglar Soyuncu popełnił błąd i zgubił piłkę w bocznym sektorze boiska, natychmiast trafiła ona do znajdującego się w polu karnym rywala Aleksandra Mitrovicia. Niestety jednak, Serb spudłował swój strzał.
Sytuacja Serbów skomplikowała się w drugiej połowie meczu. Jedna z większych gwiazd tej reprezentacji, Aleksandr Koralov zobaczył bowiem czerwoną kartkę, czym konkretnie osłabił swój zespół. Do faulu doszło bowiem już w 51 minucie meczu, co oznaczało, że Serbowie praktycznie całą drugą połowę spotkania rozegrać będą musieli w osłabieniu.
Po tym, jak Serb został wyrzucony z boiska, nieznaczną przewagę wypracowali sobie zawodnicy z Turcji. Wciąż jednak nie byli w stanie wykorzystać choćby jednej z nadarzających się im sytuacji. Ostatecznie więc mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Patrząc po przebiegu meczu, nie jest to raczej wynik, który krzywdziłby którąś z drużyn.